piątek, 23 listopada 2012

Byle do wiosny



Hej dziewczeta – pozdrawiam Was serdecznie i gratuluje wszystkim, ze mozoly i trudy zakonczyly sie sukcesem!!!
Mialam pisac wczesniej, ale bylo jakos tak nijak – niby wszystko dobrze, przyszlosc nadal niewiadoma ale tu i tam cos sie pojawia na horyzoncie – nuda jednym slowem.
Az tu nagle pojawil sie dzisiejszy dzien – ja juz dawno takiego nie mialam, a siedze sobie sama i akurat o Was myslalam, wiec opowiem.
Rano lekki chaos, synek i mezus w nienajlepszych nastrojach, bo jeden do przedszkola a drugi na lotnisko musi, choc nie chca oboje. Troche sobie pobrzeczelismy pod nosem, dziecko odeskortowane do przedszkola – cieszy sie, bo zobaczyl kolegow, i nam tez humor sie poprawia, na lotnisku kawka w Starbucksie – humor jeszcze lepszy, jade do domu z wielkim planem na caly tydzien – 3 razy yoga i 2 razy jogging albo moze basen a oprocz tego intensywna akwizycja klientow na tlumaczenia. Ma byc super.
W domu: na dole otwieram skrzynke na listy – dwa mandaty. Jeden za radar w Zittau 12.maja – 35 EURO, drugi za zle parkowanie, na szczescie tylko 5 EUR. J W domu herbatka z imbiru i zasiadam do komputera – w skrzynce pismo z berlinskiego sadu administracyjnego, ze niestety zginela czesc mojego podania o wpis na liste tlumaczy przysieglych – papiery zlozylam 7 tygodni temu... i prosza o doslanie razem z Prüfungsordnung, bo chca wszystko dokladnie przebadac – to jest jakis dziwny narod, na prawde...
Na to wszystko pomaga tylko mantra   - dlugie, glebokie auuuuuuuummmmmmmmmmmmmmmmm.
No i, zeby sie odstresowac i pocwiczyc fachowe slownictwo –„Prawo Agaty” – ogladam z zapartym tchem, ale cos coraz gorzej widze – oczy zaczynaja mnie piec, zymwam w lazience makijaz i przykladam kompresy z czarnej herbaty – skora sciaga sie i piecze, oczy cale czerwone i wysuszone. Ide do apteki po jakies krople, ale pani „magister” od razu wysyla mnie do okulisty. Ide i czekam z tuzinem starych dederowskich babc, ktore na kontrole przyszly w towarzystwie mezow, zeby chlopiny sie w domu nie nudzily. W poczekalni na wielkiej plazmie pan doktor puszcza dziadkom film przyrodniczy z cyklu „nasza cudowna planeta” – dziadki wniebowziete – za kazdym razem, jak pojawia sie jakies male liski albo piskleta, dziadki wydaja z siebie ochy i achy  - wie süß... i zaraz potem patrza na mnie, chyba tez jestem dziwnym osobnikiem z tymi czerwonymi oczami . Na szczescie pan doktor to sprytny chlopak, obrabia dziadkow w 3 minuty na osobe i od razu daje nastepny termin na kontrole za pol roku, wiec dochody ma zapewnione. Dzieki tym talentom pana doktora ja tez wchodze (i wychodze) w miare szybko z diagnoza bakteryjnego zapalenia i antybiotykiem.
Teraz dzwoni moja siostra –musi zglosic sie na policje, bo jej auto podobno spowodowalo wypadek a ona oddalila sie z miejsca zdarzenia  - za to jest sprawa karna. Dziwne tylko, ze na jej aucie nie ma nawet zadrapania a ona w ogole nie wie, o co chodzi. Idziemy razem, policjant pyta, czy chce zeznawac, a mi sie wkreca amerykanski film, ze lepiej nic nie mowic. Dzwonie do znajomego adwokata, mowi zeby nic nie mowic i pyta, po co my wogole na ta policje szlysmy..... siostra placze, trzeba troche pocieszyc i pobudowac – wstepuje w role Matki Teresy....Bedzie dobrze, tylko ze na razie to ja juz widze tylko na jedno oko, a jeszcze musze jakos dojechac do przedszkola po dziecko i sprobowac go tym swinstwem nie zarazic. Jade grzecznie i szczesliwie wracamy do domu. Moje dziecko wykazuje wiele empatii dla matki i grzecznie sie bawi i bez protestu idzie spac. Lek zaczyna dzialac, oczy nadal pieka ale widze na oboje, wiec zaczynam znowu myslec optymistycznie. Robie oklady z rumianku, pije indyjski chai a zamiast yogi slucham pieknych mantr lexa van sommeren na you tube. Podaje wam linka, moze tez Wam sie przyda na jesienna melancholie:


Dawajcie czesciej znac i piszcze cos wiecej o sobie, tak zamiast tych naszych pogaduch w Zittau.
I pamietajcie, ze jak planujecie jakas wycieczke do Berlina, to serdecznie zapraszam ;) A jak ja bede sie wybierala w nasze regiony, tez dam znac.
Sciskam Was mocno i czekam na newsy.
M