środa, 20 lutego 2013

I zima?


Hej dziewczeta – dla odmiany nie pisze dzisiaj o balu, ale spiesze podzielic sie z Wami niepokojaca  informacja, ze kobieca intuicja nigdy nie zawodzi! O czym wlasnie sie przekonuje na wlasnej skorze, ale jednak w tym wypadku cos sie nie ciesze....

Pamietacie moze naszego Pana prezesa – tego od wystepu w sadzie i bilansu – otoz znikl on, bynajmniej nie bez sladu, bo z dlugami u naszego mecenasa i u mnie niestety tez . Od tygodnia nie ma znaku zycia – wszystkie 5 numerow iphonowych milczy, na smsy chlop nie odpowiada, jeden mail do mnie dotarl, ze odezwie sie „wieczorkiem” – pytanie tylko, o ktory wieczorek chodzilo!
Ja do tej naszej wspolpracy od poczatku podchodziam sceptycznie, bo cos mi chlop za szybko powazne decyzje podejmowal. Ale nasz mecenasik i nawet moj maz uspokajali, ze co ja sie juz doszukuje jakichs brudow i grzebie w nieswoich sprawach, ja mam tu tylko tlumaczyc. Spolka jest, wprawdzie w upadlosci, ale nic nielegalnego nie robi, wystepuje przed wymiarem sprawiedliwosci, bynajmniej nie w charakterze oskarzonego, ale poszkodowanego, a lysa pala jeszcze nie musi nic znaczyc – moze chop ma zakola i wolal zgolic, a co!

Ale ja jednak sie tych lysych pal juz w zyciu, niestety nie z wlasnej woli, lecz z tej przymuszonej, naogladalam. Po szybkiej psychoanalizie doszlam do wniosku, ze nasz prezes jest juz kolejnym ewolucyjnym ogniwem tamtych osobnikow sprzed lat – nadal lysym ale juz nie w dresach, tylko w markowych ciuchach i butach od Armaniego – juz nie trzeba szybko wiac w adidasach, bo jest sie przeciez prezesem i posiada spolki i udzialy w calej Europie no i jak najbardziej rowniez w rajach podatkowych, bo bez tego ani rusz Armaniego nie kupisz. Jest tez i „asystentka” - kulturalna, piekna blondynka z dobra znajomoscia jezykow obcych i talentem artystycznym  - wlasnie nagrywa kolejna reklame – a w wolnym czasie asystuje prezesowi w rozlicznych europejskich wojazach. Zyc nie umierac!

Ale wlasnie – moze jednak intuicja mnie mylila i rzeczywiscie niepotrzebnie sieje panike, bo oni siedza sobie gdzies w jakims raju na Wyspach Dziewiczych i popijaja drinki prosto z orzecha kokosowego – ostatnio prezes by zmeczony i cos nie mogl sie zregenerowac. Moze to mi sie ten chroniczny srodkowoeuropejski brak slonca palma na mozgu odbija.

Poczekajmy jeszcze troszke,  moze wroca jak tu snieg stopnieje i wtedy nastapi historii ciag dalszy.....jak myslicie?

Pozdrawiam Was serdecznie z zasniezonego Berlina
M


środa, 13 lutego 2013

BAL i filmy



Kasia, dzieki za "biczyk"- ja chetnie, bardzo chetnie spotkam sie z Wami, ale bez meza :) I koniecznie musimy napic sie czarnego dzoniego, bo twoj bilansik dobre zadzialal na mojej konferencji z polskim "biznesmenem", ktory, co jak co, ale o finansach pojecie mial!

Jak sie nazywa ta JASKINIA DESIGNU, to sobie spojrze na strone. Mysle, ze najepiej bedzie, jak kazda z nas sobie zalatwi wszystko sama, zeby nie obciazac tym jednej osoby. Ale trzymaj Kasiu biczyk, zeby czasem nie zaprzepascic jakichs terminow.

Ja dzisiaj mam w glowie tylko filmy, bo od kiedy zostalam oficjalnie bezrobotna, chodze czesto do kina! Na seansach o godzinie 14.00 lub 15.00 mozna w spokoju obejrzec wszystkie nowosci, w cudnym gronie seniorow lub podobnie do mnie „doswiadczonych przez los”, ale za to w prawie pustej sali, bez bekajacej slodkim popcornem widowni, ktora przychodzi „do kina”, ale przeciez nie „na film”.

Teraz mam prawdziwe swieto kinomana, bo wlasnie odbywa sie Berlinale i udalo mi sie zdobyc bilety na polski "Baby Blues" – moze juz widzialyscie? Mnie ten film porazil do tego stopnia, ze zapomnialam, co sie dzialo wczoraj i dzisiaj przed filmem i teraz analizuje z Alexem scene po scenie. Odwazne, bezkompromisowe i brutalnie szczere podejscie do tematu maloletnich matek i ojcow calkowicie niedojrzalych do przejecia jakiejkowiek odpowiedzialnosci, mimo czesto dobrych intencji. Nie opowiem szczegolow, ale chce sie wyc! Barbarze stanowczo nie polecam, moze za kilka lat, bo z malym baby ciezkie do przejscia. Po seansie byly pytania do rezyserki i aktorow, ktorzy byli z nami na sali - genialna mloda dziewczyna rezyser i jeszcze mlodsi aktorzy, ktorzy w tym filmie zadebiutowali – dla mnie cudny kontrast do polskich „prezesow”, z ktorymi ostatnio mialam do czynienia. I ciekawy wglad w zycie ludzi, ktorzy sa od nas mlodsi o dobre 15-20 lat i maja tak calkiem inne od nas zycie.

Jeszcze cos o innym filmie – Django -  Edyta ma racje, to jest Tarantino w pelnej krasie! Dla mnie osobiscie troszke przydlugi i pod koniec naciagniety, ale krew sie leje obficie a di Caprio i Waltz sa na prawde mistrzowscy! Jednak dla mnie ranking Tarantino jest jasny:  miejsce pierwsze, juz na zawsze PULP FICTION, a zaraz po tym Inglorious Bastards, miejsce trzecie jeszcze nie obsadzone, poczekam na jego nastepna odslone J Pozdrawiam Was serdecznie i ciesze sie niezmiernie na nasze spotkanie!
M