wtorek, 11 czerwca 2013

so beautiful - powtorka

Wkladam ten tekst jeszcze raz, bo ostatni wpis tobi mi psikusy i nie moge otworzyc zadnego komentarza. 
Moze tym razem sie uda.


Z zalem rozstaje sie w te sobote z fascynujaca przygoda z tymczasowa galeria w Neukölln.
Bylo mi tu dobrze i  poznalam i spotkalam pozytywnie odjechanych i kreatywnych ludzi. 

Przezylam pogrzeb z orkiestra, ale bez trupa oraz kulisy nagran do filmu z gwiazda niemieckiego kina Jürgenem Voglem. Jürgen tu do mnie na chwilke wpadl i tak sie mu podobalo, ze sie az do mnie usmiechnal - kto go widzial, wie, ze ma on jeden z najmniej apetycznych ale zarazem najbardziej rozbrajajacych usmiechow w tym kraju, a nawet pokusilabym sie powiedziec - w Europie (Wyspy Brytyjskie wliczam, mimo wszystko). Zdjecia sobie nie zrobilismy, bo to nie George Clooney, a i nie Hugh Grant, ktorego przy odrobinie szczescia mozna spotkac przy pisuarze w eleganckiej restauracji - prawda, kolego?
Jürgen jest swojakiem z Berlina i juz prawie dobrym znajomym, kiedys przypadkiem moj maz i on pchali sobie wozki z dziecmi (kazdy ze swoim dzieckiem, zeby bylo jasne) i gawedzili jakies 20 sekund o cudzie ojcostwa...  Dlatego usmiech Jürgena, wprawdzie nie do mnie, zalaczam Wam z radoscia i "ku pokrzepieniu serc":






W tym tygodniu, na mile zakonczenie, mielismy jeszcze shooting do sesji mody i byla to kolejna fascynujaca przygoda, bo raz pierwszy w zyciu moglam przypatrzec sie takiej pracy z bliska. Moj "Fazit": 'so beautiful!'
Fotograf, stylistka, make-up-artist oraz hair stylist roztaczali mila i lepko-slodka od komplementow aure miedzynarodowego "fashion circus" i skakali wokol posagowej modelki porozumiewajac sie modowa nowomowa:  "She is so beautiful, ma cherie, silwuple, die Echthaarperücke sitzt 'so beautiful. I cried when I first saw her - really. Ich war so glücklich, mon amour." 'so beautiful' sa rowniez kreacje wybrane przez nasza pol-rosyjska stylistke - od polskiego projektanta Dawida Tomaszewskiego. 
Rzeczywiscie bardzo podobal mi sie ten styl, troche vintage, futuryzm poznych lat 60tych a modelka bardzo skoncentrowana na pracy przypominala ozywionego manekina, ale taki byl chyba tez zamysl tej calej historii. W kazdym razie nasze vintagowe meble i atmosfera galerii daly tej sesji fantastyczne tlo, z czego jestem szczerze dumna. Zrobilam kilka zdjec z 'making of..' i juz nie moge sie doczekac, zeby obejrzec efekt tej sesji na profesjonalnych zdjeciach. 


Naogladalam sie tu naprawde fajnych rzeczy, ktore pobudzily dawno nieuzywane obszary mojego mozgu. I dlatego zal mi stad odchodzic, ale z drugiej strony kokosow tu nie zbilam, wiec to dobry czas zwijac zagle i plynac dalej. Na razie nad Baltyk, a o tym co bedzie dalej, pomysle po powrocie. 



P.S. Jak widzicie tu "black box" - to to nie jest umyslnie, tylko mi cos tak dziwnie komp zachowal ten wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz