jak juz pisalam ostatnio, wyladowalismy tymczasowo w Neukölln - dzielnicy freakow, artystow, studentow i obcokrajowcow - kolejnosc dowolna. Ale mi sie tu podoba!!! Codziennie siedze tu w swojej galeriii i obserwuje ludzkosc! Cos wspanialego - wszyscy, ktorzy sie tu wokol przewijaja powoduja, ze jeszcze bardziej kocham to miasto.
Nasza galeria jest miedzy dwoma barami - z jednym, po mojej prawej z nich dziele swiatlo (bo jest przebicie pradu) i toalete ;) i maja dobra kawke i pyszny napar ze swiezych lisci miety, ktory zawsze pozytywnie mnie nastraja.
Drugi bar, po mojej lewej, ma pyszne drinki, ktore czasami sobie popijam - otwieraja tu o 17.00, i od razu sciaga tu kolorowy tlum, a od 19.00 jest oblezenie. Bylam tam juz kilka razy, ale dopiero wczoraj zauwazylam, o co tym ludziom tu chodzi.
A bylo tak:
Otoz przyszedl przystojniaczek w bialej koszuli i bardzo elegancko zasiadl ze swoim rowniez bardzo wypielegnowanym seterem przy stoliku z cudnie chlodnym napojem w kolorze maliny, z lodem oraz slomka i limonka. W tym samym momencie chodnikiem przechodzil czlowiek prowadzacy rower, na ktorego kierownicy siedzialy PAPUGI - 7 czy 8 sztuk - dwie prawie metrowe, czerwone ary, trzy czy cztery biale Coco, i ze trzy troche mniejsze, mieniace sie wszystkimi kolorami teczy. Wywolalo to wielkie poruszenie na calej ulicy - wszyscy przestali rozmawiac, pic, isc, jechac, krzyczec, tylko odprowadzali wzrokiem te papugi i biegnace za nimi muzulmanskie dzieci (wszystkie dziewczynki w chustach). Jak tylko znikneli za rogiem ulicy, wszystko wrocilo do normy a mnie ogarnela przemozna chec na takiego malinowego drinka.
Barmanka akurat rozmawiala z klientem, chlopcem typu latino, o dwie glowy nizszym od pani za barem, kudlate, krecone wlosy, wygolone tu i tam i pieknie wypielegnowane paznokcie, dlugie i pomalowane na piekny metaliczny granat. Zapytalam, jakie drinki pija ludzie na zewnatrz, bo ja tez takiego chce i sie dowiedzialam, ze to likier cassis z szampanem.
Aha - mowie - czyli Kir Royal?
Nie - mowi barmanka - Queer Royal!
Ah so, ok, gerne - mowie - i nagle wszystko jest jasne - puzzle ukladaja sie same i widze to, czego nie widzialam do tej pory.
Przy tej okazji przypomniala mi sie taka piekna scena z filmu "Solino", jak znany rezyser pokazuje malemu zafascynowanemu filmem chlopcu, ze trzeba ogladac swiat jak przez kamere, z uwaga i uczuciem dostrzegac kazdy detal otaczajacej nas rzeczywistosci.
Ja wczoraj wlasnie znowu przekonalam sie, ze nie ogladam jednak swiata zbyt dokladnie - musze to zmienic.
A wszystkim, ktorzy nie znaja SOLINO, goraco ten film polecam - rowniez w ramach treningu jezykowego, bo ten film trzeba ogladac po niemiecku.
Aha, a bar nazywa sie SILVER FUTURE i zdjecia pozwolono mi na potrzeby tego blogu zrobic legalnie :) Kasia, ciekawe, co by ksiadz na to powiedzial ;)
Kocham roznorodnosc!
No to pa!
M

Ach Marti, pieknie to wszystko zobrazowalas - juz widze Cie oczyma wyobrazni w galerii saczaca jakis przepyszny napoj, a wokol zycie wielkiego miasta!!
OdpowiedzUsuńBerlin fajnym miastem byl i znow fajnym miastem sie staje. Takiej odmiennosci tudziez wolnosci to w naszej „stolycy” jeszcze chyba dlugo czekac. Choc z drugiej strony, to Warszawa na tle innych miast w RP tez ma swoje plusy.
A film chetnie obejrze:))